Polska ma szansę być jednym z liderów wodorowej rewolucji, ponieważ wprowadzenie tej technologii na szeroką skalę ułatwi dekarbonizację przemysłu i modernizację ciepłownictwa. Warunkiem jest jednak przyspieszenie dotychczasowych prac - wynika z raportu EY oraz firmy Hynfra pt. "Zielony wodór – rewolucja czy przejściowa moda. Szanse i wyzwania dla polskiej gospodarki".
Wodór i jego zastosowanie w przemyśle są jednym z głównych wątków debaty publicznej w Polsce i Unii Europejskiej. UE, rządy części państw członkowskich i przedsiębiorstwa przechodzą od słów do czynów – czyli z fazy planowania i teoretycznych dyskusji, do fazy realnych działań wdrożeniowych.
– Jest wysoce prawdopodobne, że w 2023 roku będziemy obserwować całą serię decyzji inwestycyjnych skutkujących pozyskaniem kapitału, złożeniem wiążących zamówień na dostawy technologii czy kontraktacją wykonawców – mówi Jarosław Wajer, jeden z autorów raportu "Zielony wodór – rewolucja czy przejściowa moda. Szanse i wyzwania dla polskiej gospodarki", Partner EY oraz Lider Działu Energetyki w regionie CESA.
Jednym z kluczowych instrumentów dekarbonizacji jest wykorzystywanie odnawialnego (potocznie zwanego zielonym) wodoru jako nośnika energii. To wodór najbardziej neutralny emisyjnie spośród dziewięciu głównych metod jego produkcji, otrzymywany dzięki elektrolizie wody z wykorzystaniem odnawialnej energii, dzięki czemu jest zgodny z polityką klimatyczną UE. Zielony wodór sam w sobie nie jest źródłem energii, ale jej nośnikiem, magazynuje ją umożliwia transport.
W 2020 r. Komisja Europejska opublikowała unijną Strategię Wodorową. W ubiegłym roku Parlament Europejski znowelizował Dyrektywę o Odnawialnych Źródłach Energii (Dyrektywa RED III), wprowadzając obowiązkowe poziomy wykorzystania zielonego wodoru do 2030 roku. Plan RePowerEU, który powstał w maju 2022 r., zakłada nadanie jeszcze większego tempa wodorowej rewolucji.
– Rosyjska inwazja na Ukrainę zdecydowanie przyspieszyła transformację energetyczną UE, podkreślając jej często pomijany wymiar – bezpieczeństwo dostaw. Zielony wodór jest dziś postrzegany nie tylko jako element walki ze zmianami klimatu, ale również jedno z kluczowych narzędzi pozwalających uniezależnić państwa członkowskie od dostaw rosyjskich węglowodorów w średnim i długim terminie – mówi Tomoho Umeda, założyciel i prezes firmy Hynfra, współautor raportu.
By wesprzeć rynek, Unia Europejska włączyła projekty związane z całym łańcuchem technologii wodorowych do unijnych programów pomocowych o łącznym budżecie przekraczającym 1 mld EUR. Środki te mogą zostać wykorzystane na infrastrukturę produkcyjną i dystrybucyjną oraz na działania badawczo-rozwojowe. Istotnym wsparciem dla rozwoju projektów będzie powstanie Europejskiego Banku Wodoru, które zostało zapowiedziane przez Ursulę von der Leyen, szefową KE.
Kluczowy czas dla Polski
Polska, która jest piątym na świecie i trzecim w Unii Europejskiej krajem produkującym szary wodór, czyli wytwarzany w procesie reformingu gazu ziemnego lub w ramach rafinacji ropy naftowej, może być jednym z liderów wodorowej rewolucji – uważają autorzy raportu.
– W naszej ocenie kolejne 18-24 miesiące będą kluczowe dla pozycji konkurencyjnej Polski na wodorowej mapie Europy. Jeżeli uda się w tym czasie zmaksymalizować wysiłki sektora prywatnego i publicznego, możemy liczyć na dołączenie do grona państw nadających ton obserwowanym zmianom regulacyjnym i rynkowym – czytamy w raporcie EY i firmy Hynfra.
Polska produkuje rocznie ponad jedną megatonę szarego wodoru, pozyskiwanego z gazu ziemnego. Liderem tej produkcji jest PKN Orlen, za nim plasuje się Grupa Azoty.
Wdrożenie strategii produkcji zielonego wodoru pozwoli Polsce na dekarbonizację wielu sektorów gospodarki, a to ostatnie jest niezbędne do utrzymania konkurencyjności kraju, w którym energetyka wciąż opiera się głównie na węglu, a poziom emisji CO2 jest jednym z największych w Europie.
– Uważam, że Polska jest "skazana" na rozwój gospodarki wodorowej. Posiadamy naprawdę dużo czynników wewnętrznych i zewnętrznych, które możemy wykorzystać i szybko rozwinąć rynek wodoru – mówi Jarosław Wajer.
W Polsce, podobnie jak w Unii Europejskiej, katalizatorem zmian może być inwazja Rosji na Ukrainę, która uświadomiła decydentom, jak ważne jest szybkie uzyskanie niezależności energetycznej. Przyspieszenie transformacji polskiej gospodarki w kierunku zielonego wodoru powinno pójść w parze z rozwojem OZE, które zaczynają odgrywać w gospodarce coraz większą rolę. Liderem transformacji może być przemysł, który już wykorzystuje szary wodór: rafinerie, producenci nawozów i sektor chemiczny, a także huty stali. Autorzy raportu EY i Hynfra szacują, że w perspektywie 2030 roku zastąpienie każdych 10% zużycia szarego wodoru w sektorze rafineryjnym i chemicznym, będzie skutkować zapotrzebowaniem na aż 96 tys. ton wodoru odnawialnego. Ponieważ wodór i tak jest użytkowany przez przemysł, łatwiej będzie pokryć koszty rozwoju infrastruktury przesyłowej i magazynowej i wspierać zastosowanie wodoru w innych sektorach gospodarki.
– Dla naszej gospodarki zielony wodór to szansa pozwalająca dogonić bardziej innowacyjne kraje w UE. Mamy wystarczające zasoby i potencjał ludzki, by za maksymalnie 10 lat znaleźć się wśród europejskich liderów transformacji wodorowej, ale osiągniecie tego będzie wymagało szerokiego zaangażowania państwa, samorządów i biznesów – dodaje Jarosław Wajer.
Transformacja wodorowa może również istotnie wpłynąć na sektor ciepłownictwa, który w Polsce w większości opiera się na węglu, przez co jego modernizacja musi rozpocząć się natychmiast. Aplikacje wodoru zobaczymy również w sektorze mobilności jako alternatywny napęd do baterii, w ciężkim transporcie kołowym, kolejowym i morskim.
– Polska branża wodorowa czeka też na wiążące decyzje organów UE. Jeśli chcemy nadążyć za europejskimi liderami, musimy przyspieszyć rozwój rynku zielonego wodoru na poziomie decyzji rządowych, samorządowych i poszczególnych korporacji – mówi Tomoho Umeda.
Źródło: ey.com